W piątek dostałam wiadomość od Ani z
Dietetycznie Siostro z zaproszeniem, któremu nie mogłam odmówić :) Zaprosiła mnie do wsparcia kampanii edukacyjnej
Ekoszyk.
Nie, nie, nie! Nie przewracaj oczami :D Nie jestem nawiedzonym ekologiem. Nie chcę, żebyś szukał/a ze mną nowego gatunku żabek, ani przywiązywał/a się do drzewa. Stereotypy zostaw w innej karcie swojej przeglądarki i posłuchaj.
Co według mnie znaczy "być eko"? To znaczy oszczędzać swoje pieniądze i dbać o swój organizm :)
Segreguję śmieci. To chyba dość oczywista sprawa. Ustawa śmieciowa w Polsce jest jaka jest. Poglądy na ten temat zachowajmy dla siebie. Faktem jest, że segregując śmieci płacisz mniej za ich wywóz. Nie kosztuje nas to wiele wysiłku, tylko kawałek miejsca w "szafce pod zlewem".
Kupuję sprawdzone produkty. Jeśli mam taką możliwość, kupuję żywność w sprawdzonych miejscach. Warzywa w osiedlowym warzywniaku lub na bazarku, mięso - w mięsnym na rogu, itd. Zauważcie, że jabłka z babcinego ogródka smakują o wiele lepiej niż te leżące pół roku w chłodniach. Ogórki od rolnika po ukiszeniu są chrupiące a nie miękkie i pełne wody. Wiadomo, nie zawsze się da. Czasami w supermarkecie dostaniesz składniki, których nie ma gdzie indziej. Mimo wszystko, w wielu sytuacjach masz wybór. Jeśli jeszcze nie byłeś/aś u pani Eli z warzywniaka - odwiedź ją. Nie pożałujesz :)
Pilnuję lodówki. Ile razy tak było, że pół serka wywaliłam do śmieci? Miliard. Jednak, od kiedy sama gotuję, staram się pilnować. A raczej pilnować lodówki. Jeśli widzę, że pomidor jutro się zepsuje - miksuję go i dodaję do sosu. Resztki obiadu ze środy błagają o litość? Wrzucam je do gara. Jest wiele przepisów na "śmietnikowe dania". Omlety, tarty, surówki... sama nie raz wrzucałam Wam takie przepisy, nawet o tym nie wiecie :D Chyba dodam taki tag: "śmietnikowe". Będzie to oznaczało, że możecie na podstawie tego przepisu stworzyć swój własny - wrzucając do gara to, co macie w lodówce. Like it?
Ekotorba. Moja ulubienica :D Wiele z nas ma kilka takich toreb w domu. Rozdają je gratisowo w drogeriach, przy większych zakupach... ale często zdarza nam się zapomnieć zgarnąć którąś do swojej torebki przed zakupami. Znalazłam na to sposób! W każdej torebce trzymam jedną ekotorbę. Ciasno zwinięta zajmuje naprawdę mało miejsca . Podczas niespodziewanej wizyty w sklepie nie marnuję kasy na zrywki i jest mi o wiele wygodniej taszczyć łupy do domu (ekotorbę możesz zawiesić sobie na ramię - reklamówki raczej nie ;))
tak, bardzo chciałam pochwalić się moim dzbankiem z Bolesławca <3
Dzisiaj byczy post, z podwójnym przepisem! Pierwszy z nich to dyniolada, która wciąż trzyma się konwencji eko-posta. Co to? Mus owocowo-dyniowy. Bosko nada się do piernika, naleśnika... no. Dzisiaj zaprezentuję go właśnie z piernikiem. Kolor nie wyszedł najlepszy, ponieważ nie ogarnęłam, że cytrynę należy wycisnąć zanim zaczniemy gotować dynię. Pamiętajcie o tym myku :)
Warto mieć w swojej spiżarni domowej roboty musy, powidła i inne przetwory. Nie zawierają konserwantów, a często możemy uzyskać takie połączenia smaków, jakich nie znajdziemy w żadnym sklepie. Trochę pracy, ale zimą docenia się to poświęcenie i cząstkę lata zamkniętą w słoiku.
Pestki z dyni proponuję powybierać i wysuszyć na gazecie. Będziecie mieli co podjadać ;)
Dyniolada
przepis na ok. 6 słoików 300ml
Składniki:
1 dynia (3-4kg)
3 jabłka,
4 gruszki (mniejsze, lub 3 duże),
2 dojrzałe banany,
sok z 1 cytryny,
2 łyżeczki cukru waniliowego,
cynamon, imbir, kardamon, goździki - wg uznania.
Wykonanie:
Dynię wydrąż z miąszu, obierz i pokrój w kostkę (najlepiej pokroić ją na mniejsze kawałki i wtedy obierać). Wrzuć dynię do garnka, dodaj sok z cytryny, i duś aż będzie miękka (ok. 15min). Następnie dodaj owoce pokrojone w kostkę i przyprawy. Co jakiś czas mieszaj, rozdrabniaj zawartość garnka tłuczkiem do ziemniaków. Po ok. pół godziny odkryj garnek. Pozwól wyparować zbędnej ilości soku, nadal rozdrabniaj wszystko tłuczkiem do uzyskania jednolitego musu. Możesz też po podduszeniu zmiksować owoce blenderem, a następnie z powrotem przelać je do garnka. Gotuj (smaż) wszystko, aż zniknie zbędna ilość soku. Przełóż gorący mus do wyparzonych słoików, zakręć je i odwróć do góry dnem pozostawiając na kilka godzin, aby się zawekowały.
Przepis na piernik może być Wam znany z diety Dukana. Jednak zmieniłam go trochę, bo co to za piernik bez kakao i miodu?! U mnie nie przejdzie. Nie wyszedł słodki, ale nie o to chodziło. Polecam smarować go musem owocowym, dżemorem, możecie też poukładać na nim świeże owoce. Dzisiaj wieczorem spróbuję wersji z szynką i żurawiną, też może być ciekawie :P Ciasto wyszło mokre, puszyste i mięciutkie. Nie urosło za dużo, piekłam je w niedużej keksówce. Po przejrzeniu zdjęć na kilku blogach stwierdzam, że znacznie lepiej prezentuje się w takiej właśnie formie, niż w prostokątnej blasze.
piernik z dynioladą posypany gorzką czekoladą
Piernik już-nie-Dukana
Składniki:
8 łyżek otrębów owsianych,
4 łyżki otrębów pszennych,
2 łyżki mleka w proszku,
6 łyżek serka naturalnego (takiego, jak opisywałam
tutaj lub homogenizowanego),
3 całe jajka i 3 białka,
2 łyżki kakao,
3 łyżki miodu,
przyprawy korzenne (u mnie jak zwykle: cynamon, imbir, kardamon, goździki),
szczypta chilli obowiązkowo ;)
Wykonanie:
Ubij mikserem jajka na piankę, stopniowo dodawaj serka, później miodu. Następnie dodaj przyprawy, na samym końcu suche składniki, ciągle miksując. Ciasto zostaw na 10-15min. Wymieszaj je lub "zmiksuj" mikserem jeszcze raz i wylej do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz 30-40 min w temp. 180 stopni.
Do garów! :)