Dziś, a raczej wczoraj upijałyśmy
kurczaki. Piły całą noc, a ja musiałam pilnować coby nie
powyskakiwały z tej brytfanki! Jak zwykle odwalałam czarną robotę,
gdy Kuchta smacznie spała.
Jak już były dość pijane to je
upiekłyśmy. W sumie łatwo poszło. Nawet się udało bez żadnego
„Mamo, pomóż”. W końcu kobiecina odpoczęła sobie od nas....
znaczy od Kuchni.
Misja: Rodzinny Obiad zakończona
powodzeniem.
Ciekawe...