słodkie zdrowie

7 komentarze

Zupełnym przypadkiem, bimbając sobie w pracy, znalazłam reklamę kampanii edukacyjnej Uwaga Nadwaga, której organizatorem jest Naturhouse. Faktycznie, to druga edycja, a rok temu coś gdzieś mi się obiło o uszy. Za cicho o tym, a sprawa godna uwagi, więc postanowiłam Wam o tym opowiedzieć.

Kampania Uwaga Nadwaga ma na celu propagowanie zdrowych nawyków żywieniowych wśród Polaków. Prawda jest taka, że nasza świadomość w tym zakresie jest znikoma. Od paru lat to się zmienia, ale nadal udając się w weekend do centrum hadlowego widzę smutny obrazek: w dziale restauracyjnym , w kolejce do fast-food'a stoją: mama kula, tata kula i ich małe kuleczki. Te małe kuleczki za parę lat podrosną. Co wtedy? Nie muszę Wam tego barwnie opisywać.

Wiecie, że już co piąty Polak jest otyły?


Uwaga Nadwaga umożliwia nam skorzystanie z bezpłatnego spotkania z dietetykiem. Wystarczy wypełnić formularz, a ktoś oddzwoni, by umówić Was na wizytę. Sama się zgłosiłam! Z czystej ciekawości (ile mam tkanki tłuszczowej :P). Po kilku dniach oddzwonili do mnie, umówiłam się na wtorek 5 listopada. Na pewno zdam Wam relację.

Nie chodzi o to, żeby specjalista ustalił z nami ścisłą dietę. Dietę olejesz po miesiącu i nic się w Twoim życiu nie zmieni. Nie schudniesz, nie poczujesz się lepiej, a będziesz mieć wyrzuty sumienia „znów nie dałem/am rady”. Sama podchodziłam do różnych diet wielokrotnie. Dukan, Montignac, 1000 kcal, rozdzielna. Z żadną nie wytrzymałam dłużej niż 2 miesiące.
Prawie dwa miesiące temu postanowiłam wprowadzić w swoje życie kolejną dietę. Zwie się ona ROZSĄDEK. Przestawiłam sobie w głowie, nie w brzuchu, i wprowadziłam kilka zasad, których się trzymam. I wcale nie chodzę głodna, ani nie wyję po nocach z tęsknoty za czekoladą :D
Nie mów mi „nie dam rady, za bardzo kocham jeść”. Przestań sobie wmawiać, skarbie <3 Popatrz na dziewczyny z Dietetycznie Siostro i Moje Dietetyczne Fanaberie. Czy one sobie czegoś odmawiają? Nie bądź luzer! Daj się namówić :)

10 punktów dzieli nas od zdrowego ciała, pozytywnego powera i satysfakcji. Odliczasz ze mną?


10. Słodycze – nikt Ci nie broni! Po prostu zrób je samodzielnie :) Ciasteczka owsiane, pierniki, muffiny, gorzka czekolada... jest cała masa pysznych przepisów z dodatkiem pełnoziarnistych produktów i zdrowych substancji słodzących. a co jak mama upiecze Twoje ukochane ciacho? Zjedz kawałek – nie pół blachy.

9. Biali mordercy, czyli cukier i sól – z cukrem sprawa jest prosta. Możesz go zastąpić syropem z agawy, stewią, miodem, słodzikiem. Z solą bywa trudniej, przynajmniej tak wynika z mojej niewielkiej wiedzy. Staraj się doprawiać jedzenie ziołami i przyprawami korzennymi. Często przyprawy i składniki same w sobie są słone, a Ty nawet o tym nie wiesz! Solimy na końcu.

8. Przyprawy – są przyprawy, które napędzają Twój metabolizm, zawierają wiele antyoksydantów, przeciwutleniaczy i innych cudów natury. Moje ulubione to cynamon, imbir i chilli. Pewnie widzisz po przepisach, że wsypuję je gdzie tylko się da. Generalnie, pikantne przyprawy wspomagają przemianę materii, więc lubimy na ostro! :P

7. Napoje i fast-foody – Teraz się zaczną jęki i stęki :D To nie jest takie trudne! Burgera da się zrobić w domu, bez hektolitrów oleju. To samo z pysznym mięskiem... jedyny problem z frytkami, ale bez nich da się żyć! Jak ziemniaki to w mundurkach. Z twarożkiem ziołowym...mniam! Nie pij słodkich napojów, „soków” i wód smakowych. Wodę smakową możesz zrobić w domu (co to za problem wrzucić do wody mineralnej np. kawałki pomarańczy). Sok, jeśli masz wyciskarkę lub sokowirówkę, także. Jeśli nie masz, a masz chęć na sok – zjedz owoc. Przynajmniej się najesz :) Co do mojej ukochanej coca-coli to nie znalazłam na nią sposobu. Ale wiem jedno – gdy piję ją od wielkiego święta – jest jeszcze lepsza!

6. Napoje vol. 2 – Co pić? Przede wszystkim 1,5-2l płynów dziennie to nasze minimum. Co pijemy? Kawa nie jest nam zakazana, byle nie 3w1 czy 2w1. Osobiście jestem burżujem i mam w domu ekspres ciśnieniowy, więc nie toleruję też rozpuszczalnej – ale nie będę radykalna :) Kawa jest nawet wskazana (1-2 filiżanki dziennie), kofeina daje kopa naszemu metabolizmowi. Polecam Wam kawę z miodem i cynamonem , to moja poranna dawka szczęścia <3
Poza tym herbata liściasta. Zielona, czerwona, biała... bomba antyoksydacyjna! Możemy wypić do 3 kubków dziennie. Poczujesz się lekko, uregulujesz ciśnienie i gospodarkę wodną.No i woda mineralna. Obowiązkowo, oczyszcza organizm i poprawia krążenie śródmózgowe – bonus dla myślicieli ;)

5. Pieczywo i produkty mączne – Nie, z tego też nie zrezygnujemy. Wybieramy pieczywo pełnoziarniste (nie wieloziarniste, bo takie często jest barwione karmelem). To ten taki ciemny, mokry chleb. Chcesz bułkę? Upiecz ją sobie w domu. Domowa buła waży dwa razy tyle, co taka ze sklepu. Nie wiem jak Ty, ale ja się powietrzem nie najadam.
Co do mąki to tę białą zastąp pełnoziarnistą lub żytnią. Zawiera węglowodany złożone, które wchłaniają się dłużej – będziesz dłużej i bardziej najedzony/a. Poza tym, produkty pełnoziarniste zawierają sporo błonnika, który m.in. wspomaga trawienie. Do naleśników/omlecików/innych takich oprócz mąki pełnoziarnistej możesz dodawać inne produkty zbożowe tj. otręby (najzdrowsze są owsiane), siemię lniane czy zarodki np. pszenne. To źródło witamin, mikro- i makro- elementów.
 Makarony, ryż i kasza – Kasza zawsze. Jest zdrowa, jak produkty pełnoziarniste i warto ją jeść. Gryczaną, jęczmienną, jaglaną – każdą. Nie na tony. Ryż... brązowy i dziki. Pierwszy raz z brązowym ryżem nie zawsze jest udany. Trzeba pamiętać, że dłużej się go gotuje. Po 3 pierwszych woreczkach pokochasz go :) Różnica między białym a ciemnym ryżem jest mniej więcej taka jak między białym a pełnoziarnistym pieczywem. Makaron? To produkt mączny – wybieramy pełnoziarnisty.

4. Tłuszcze – oliwa z oliwek i olej kokosowy. Unikamy smażenia, ale wiadomo – nie da się żyć bez naleśników ;) Tłuszcze są ważne, jak każdy inny składnik. Nie wolno nam ich wykluczać. Oleje, smalce i margaryny wywalamy w kąt. Zostaje oliwa, orzechy, ziarenka (np. słonecznika, pestki z dyni).

3. Owoce i warzywa – Warzywa, zwłaszcza surowe, wcinamy jak najczęściej. Najlepiej do każdego posiłku. Sałatki, surówki, przekąski... Witaminy, zdrowe węglowodany. Owoce też! Ale zawierają fruktozę, która szybko się rozkłada, więc nie dają długiego uczucia sytości. Staramy się nie jeść owoców wieczorem, na ostatni posiłek, żeby nie nie odłożyły się jako tłuszcz na naszych tyłkach ;) Jednak, lepszy owoc niż baton. Owoce, których staramy się nie jeść za dużo to m.in. banany, śliwki i gruszki. Mają najwięcej cukru.

2. Mięso i nabiał – w jednym kubeczku jogurtu owocowego jest 5 łyżeczek cukru! Hm, lepiej dodajmy do jogurtu naturalnego owoców. Serki topione, twarożki kanapkowe itd. - sprawdzajcie zawartość tłuszczu. Powyżej 10% - odradzam. Są też serki o niskiej zawartości tłuszczu i dużej zawartości białka, takie można wcinać. Lub wymieszać chudy twaróg (jemy!) z jogurtem naturalnym. Twaróg i ser wiejski zalecane. Mozzarella i mascarpone – od święta ;)
Chude mięso, przede wszystkim drób i ryby są bardzo ważne. Są źródłem białka, a ryby także kwasów omega, które są niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Jak już wspominałam, pieczemy i gotujemy. Odradzam kupowanie mięsa mielonego „na tackach”, ponieważ sporą część jego objętości stanowi woda i tłuszcz. Lepiej się opłaca zmielić kawałek mięsa w domu, lub poprosić panią z mięsnego o zmielenie – widzisz, jakie mięso jesz. Kiełbasy, parówki, wędliny... unikaj. Spróbuj zamarynować kawałek mięsa i je upiec – lepsze?

1. Często i regularnie – zasada ważna ponad pozostałe 9 :) Jemy regularnie plus-minus 5 posiłków dziennie. Mało, a często. To jest zasada irytująca nas przez pierwsze 2 tygodnie, później organizm sam się dopomina o swoje jedzenie. Staraj się jeść pierwszy posiłek max. godzinę po przebudzeniu. Twój organizm jest wygłodzony po nocy. Jeśli nie dasz mu energii, zacznie odkładać zapasy na czarną godzinę – tłuszcz.
Mit z nie jedzeniem po 18 obalamy! Jeśli późno chodzisz spać, nie zdaje to egzaminu. Nie może Ci burczeć w brzuchu. Ostatni posiłek jedz 2h przed snem. Zaśniesz zanim pomyślisz o nocnej eskapadzie do lodówki ;)

BONUS: I ostatnia rzecz – nie związana z żywieniem. Rusz tyłek! Pół godziny ćwiczeń, co najmniej 3 razy w tygodniu. Na pewno znajdziesz chwilę dla siebie. Możesz iść na siłownię, ale nie musisz. Jest wiele filmików z treningami dostępnych w Internecie. Ćwiczenia wyzwalają hormony szczęścia i pomogą Ci ukształtować ładną sylwetkę. Daj się namówić :)


Dość wymądrzania się, czas na coś pysznego! Z tego co wiem, dla większości z nas największy problem w odchudzaniu czy zdrowym odżywianiu się stanowią słodycze. Dorzucam przepis na coś słodkiego i bardzo pożywnego ;)
Znudziły mi się już trochę otręby, więc przerzuciłam się na płatki owsiane. Sycące, pyszne... można z nich wyczarować miliard różnych rzeczy! Zainspirowana otrębowymi bułeczkami, które Pati mi serwuje podczas prawie każdej wspólnej kawy, zrobiłam owsiane babeczki (mogą też być bułeczkami, forma dowolna, bo masa jest gęsta). Super sprawa, gdy nie macie czasu, a potrzebujecie jakiejś szybkiej przekąski w pracy/szkole albo „czegoś dla gości”.




Owsiano-serowe babeczki z jabłkami



przepis na 4 babeczki


Składniki:

125g twarogu,
2 łyżki kremowego serka (lub homogenizowanego naturalnego),
4 łyżki górskich płatków owsianych,
½ jabłka,
1 łyżeczka cynamonu,
1 łyżka miodu,
opcjonalnie: rodzynki.

Wykonanie:

Wymieszaj serki z przyprawami i płatkami owsianymi, zostaw na 5-10min, aby płatki zrobiły się miękkie. Dodaj jabłko pokrojone w sporą kostkę (ok. 1x1cm), wyłóż do foremek. Piecz ok. 40min, aż pojawi się złotobrązowa skorupka.


Do dzieła!

Pod pierzynką

0 komentarze

No cześć :) Jesień pełną parą, za oknem buro... postanowiłam trochę osłodzić Wam dzień dodając przepis na niezawodną szarlotkę z pianą bezową. Ze zdrowym odżywianiem przepis nie ma nic wspólnego, ale czasem można zaszaleć :D Może kiedyś „odczaruję” ten przepis i zrobię zdrową wersję? Póki co wrzucam wersję, powiedzmy, tradycyjną.

A tak z zupełnie innej beczki, chciałabym Wam się pochwalić moim nowym nabytkiem – miseczkami do zapiekania. Polowałam na nie już daaawno, dawno, bo od wakacji. Niestety nigdy nie mogłam dorwać dość czarujących i w równie czarującej cenie... do czasu.

Tak w ogóle to uwielbiam wszelkiego rodzaju targowiska, place i bazarki. We Wrocławiu mam swoje dwa ulubione: przy dworcu Świebodzkim, gdzie zaopatruję się w przyprawy, jak wspomniałam tutaj (także w ciuchy, bo czasem trafi się niezła okazja). Drugim takim miejscem jest plac przy Młynie Sułkowice (przeniesiony z Niskich Łąk). O nim chciałam Wam dzisiaj opowiedzieć.

To jest miejsce w rodzaju „wszystkobazar”. Trochę ciuchów, chemia z importu, warzywniaki, manele, duperele... no wszystko, czego szukacie. Wybrałam się tam po długiej nieobecności, w poszukiwaniu ładnych naczyń (siara w kółko wrzucać tu zdjęcia na tych samych talerzach ;)). Okazało się, że na placu pojawiło się dwóch nowych handlarzy ze szkłem, w dodatku za grosze! Oszalałam! Spędziłam godzinę na szperaniu w kartonach, aż znalazłam parę skarbów. W tym moje upragnione miseczki <3 jak widać, każda jest inna, ale wszystkie są w podobnej tonacji kolorystycznej, więc stanowią fajny zestaw. Kosztowały mnie 2zł/szt. Dorwałam też kilka talerzy, które pojawią się w międzyczasie na zdjęciach potraw. Zakupy uważam za bardzo udane.
Hmmm... w przyszłą niedzielę mam zajęcia na 10:30... może powtórka? :D



Oprócz tagów „jedzeniowych”, które są dla Was raczej zrozumiałe, chciałabym dorzucić jeszcze kilka innych. Czasami w postach pojawiają się akapity z serii „polecam”, chciałabym to jakoś uporządkować :)
www – Strony internetowe, na które warto zajrzeć. Narazie były to głównie blogi.
Miejsca – miejsca, które uważam, za warte odwiedzenia. Kawiarnie, restauracje...
Produkty – składniki, które wyjątkowo przypadły mi do gustu.
Zakupy – sklepy (zarówno stacjonarne, jak i internetowe), gdzie się zaopatruję. Zwłaszcza przez internet, warto korzystać z usług sprawdzonych sprzedawców.


Rozgadałam się znowu, wróćmy do naszej szarlotki podanej na jednym z talerzyków, które mama Monika trzyma skrzętnie ukryte, żebym ich nie wytłukła. W sumie nie dziwię jej się. Ostatnio regularnie coś tłukę – jak nie talerze, to jajka.




Szarlotka pod bezową pierzynką

Składniki:

Ciasto:
2 i 1/4 szkl. mąki pszennej (tutaj: tortowa),
3/4 kostki margaryny,
4 łyżki cukru,
2 żółtka,
1 łyżeczka proszku do pieczenia.

1,5l musu jabłkowego (lub 1 kg świeżych jabłek startych na tartce i odciśniętych z nadmiaru soku - dodaj wtedy do nich cukru do smaku),
cynamon do smaku,
7 białek,
1/2 szkl. cukru-pudru

Wykonanie:

Składniki na ciasto zagniatamy na gładką masę, włóż je na pół godz. do lodówki. Następnie wyłóż je na blaszkę wyłożoną wcześniej papierem do pieczenia. Jeśli masz z tym trudności możesz zetrzeć je na tartce a później delikatnie "uklepać" ręką.
Mus jabłkowy wymieszaj z cynamonem i rozłóż na kruchym spodzie. Staraj się, aby jabłka nie dotykały boków blaszki. Podpiecz ciasto ok. pół godziny w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. 
W tym czasie ubij białka. Pod koniec ubijania (gdy już będą sztywne) dodaj cukier-puder. Poubijaj je jeszcze przez chwilę do otrzymania gładkiej masy. Wyłóż pianę bezową na naszą podpieczoną szarlotkę. Piecz do momentu, aż piana bezowa zrobi się złociście brązowa (30-45min). 



Papryka faszerowana - 2 wersje

0 komentarze

Ten post miał do Was przywędrować już kilka dni temu, ale przygotowania do szalonego party tak mnie pochłonęły, że... hoho. Ale już po wszystkim, imprezka wyszła całkiem udana. Nie zaryłam nosem w talerz ze zmęczenia, więc było OK. Pożarlim, popilim, koniec tego dobrego! Najstraszniejsze są sterty pysznego jedzenia, które czekają na mnie w domu :( Ciasta, sałatki, BABCINY BIGOS. Dodajcie mi sił!

Chciałam się popisać przed Wami, przed rodzinką, przed całym światem moim boskim tortem zawijanym. No i klapa! Zawsze, gdy się najbardziej starasz to nie wychodzi. Trzy razy zważyła mi się masa, już myślałam, że się poddam. Na szczęście moja cudowna sąsiadeczka (ajlowju, Karo <3) uratowała mnie swoją bitą śmietaną i wszystko jakoś poszło. Karo posiada Thermomix, więc jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

Wszystkiego najlepszego, tato!

W niedzielę postanowiłam zrobić wersję testową faszerowanych papryk (szkoda, że tak nie zrobiłam z tortem...). Nie mogłam się zdecydować, który farsz wybrać - ryżowy, czy mięsny? Na stole pojawiły się obie wersje ;)  Zdrowe, smaczne, i ładnie wygląda na talerzu. Bardzo fajna sprawa na jakąś rodzinną kolację czy coś w ten deseń ;)



Papryka faszerowana z mięsem


Składniki:

6 średnich papryk,
500g mielonej wieprzowiny,
1 nieduża cebula,
puszka czerwonej fasoli,
pół puszki kukurydzy konserwowej,
150g sera mozzarella,
4 pomidory (koniecznie aromatyczne i mocno dojrzałe),
ząbek czosnku,
pół łyżeczki tabasco,
1/3 łyżeczki papryki pepperoni,
1 łyżeczka oregano,
1,5 łyżeczki bazylii,
0,5 łyżeczki tymianku,
1 łyżeczka soli,
1/3 łyżeczki czarnego pieprzu.

Wykonanie:

Paprykom odetnij czapeczki i je wydrąż.
Delikatnie je posól przed włożeniem w nie farszu.
Cebulkę podsmaż w garnku, następnie dodaj do niej mięso. Dodaj sól, pieprz i tymianek, podsmażaj przez ok. 20min na wolnym ogniu. Pomidory sparz, obierz ze skórki, wykrój korzeń i smiksuj (np. blenderem). Do przecieru dodaj pozostałe przyprawy. (Pamiętaj, jeśli pomidory będą mało aromatyczne lub słabo dojrzałe, będziesz musiał/a ratować się przecierem pomidorowym w kartoniku :(). Przecier dodaj do mięsa, gotuj przez następnie 10 min. Dodaj fasolę i kukurydzę. Wymieszaj, pogotuj jeszcze przez chwilę. Odstaw do ostygnięcia.
Letni lub zimny farsz nałóż do papryczek poustawianych w naczyniu żaroodpornym. Na wierzch każdej ułóż plasterek mozzarelli (ok. pół centymetra każdy). Ponakładaj kapturki. Włóż do piekarnika nagrzanego na 180 stopni, piecz przez ok. 50min. 





Papryka faszerowana ryżem

Składniki:

6 papryk,
1 woreczek brązowego ryżu,
300-400g pieczarek,
por,
pół puszki kukurydzy konserwowej (lub 1 gruszka),
3 łyżeczki pesto,
pół łyżeczki soli,
1/3 łyżeczki chilli (dodałam grys),
odrobina czarnego pieprzu.


Wykonanie:

Paprykom odetnij czapeczki i je wydrąż.
Delikatnie je posól przed włożeniem w nie farszu.
Ryż ugotuj (bez soli). Pieczarki pokrój w kostkę. Pora w plasterki, a następnie porozdzielaj krążki. Podsmaż pieczarki z porem, odrobiną soli i pieprzu. Możesz dodać odrobinę oliwy. Jeśli wybierasz gruszkę - ją także pokrój w kostkę.
Wszystke składniki i przyprawy wymieszaj ze sobą, gdy wystygną. Wypełnij papryki ustawione w naczyniu żaroodpornym farszem, ponakładaj im czapeczki i piecz w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez ok. 50min.

Smacznego D

EKOrzenna dyniolada

5 komentarze

W piątek dostałam wiadomość od Ani z Dietetycznie Siostro z zaproszeniem, któremu nie mogłam odmówić :) Zaprosiła mnie do wsparcia kampanii edukacyjnej Ekoszyk.

Nie, nie, nie! Nie przewracaj oczami :D Nie jestem nawiedzonym ekologiem. Nie chcę, żebyś szukał/a ze mną nowego gatunku żabek, ani przywiązywał/a się do drzewa. Stereotypy zostaw w innej karcie swojej przeglądarki i posłuchaj. 

Co według mnie znaczy "być eko"? To znaczy oszczędzać swoje pieniądze i dbać o swój organizm :)

Segreguję śmieci. To chyba dość oczywista sprawa. Ustawa śmieciowa w Polsce jest jaka jest. Poglądy na ten temat zachowajmy dla siebie. Faktem jest, że segregując śmieci płacisz mniej za ich wywóz. Nie kosztuje nas to wiele wysiłku, tylko kawałek miejsca w "szafce pod zlewem".

Kupuję sprawdzone produkty. Jeśli mam taką możliwość, kupuję żywność w sprawdzonych miejscach. Warzywa w osiedlowym warzywniaku lub na bazarku, mięso - w mięsnym na rogu, itd. Zauważcie, że jabłka z babcinego ogródka smakują o wiele lepiej niż te leżące pół roku w chłodniach. Ogórki od rolnika po ukiszeniu są chrupiące a nie miękkie i pełne wody. Wiadomo, nie zawsze się da. Czasami w supermarkecie dostaniesz składniki, których nie ma gdzie indziej. Mimo wszystko, w wielu sytuacjach masz wybór. Jeśli jeszcze nie byłeś/aś u pani Eli z warzywniaka - odwiedź ją. Nie pożałujesz :)

Pilnuję lodówki. Ile razy tak było, że pół serka wywaliłam do śmieci? Miliard. Jednak, od kiedy sama gotuję, staram się pilnować. A raczej pilnować lodówki. Jeśli widzę, że pomidor jutro się zepsuje - miksuję go i dodaję do sosu. Resztki obiadu ze środy błagają o litość? Wrzucam je do gara. Jest wiele przepisów na "śmietnikowe dania". Omlety, tarty, surówki... sama nie raz wrzucałam Wam takie przepisy, nawet o tym nie wiecie :D Chyba dodam taki tag: "śmietnikowe". Będzie to oznaczało, że  możecie na podstawie tego przepisu stworzyć swój własny - wrzucając do gara to, co macie w lodówce. Like it?

Ekotorba. Moja ulubienica :D Wiele z nas ma kilka takich toreb w domu. Rozdają je gratisowo w drogeriach, przy większych zakupach... ale często zdarza nam się zapomnieć zgarnąć którąś do swojej torebki przed zakupami.  Znalazłam na to sposób! W każdej torebce trzymam jedną ekotorbę. Ciasno zwinięta zajmuje naprawdę mało miejsca . Podczas niespodziewanej wizyty w sklepie nie marnuję kasy na zrywki i jest mi o wiele wygodniej taszczyć łupy do domu (ekotorbę możesz zawiesić sobie na ramię - reklamówki raczej nie ;)) 



tak, bardzo chciałam pochwalić się moim dzbankiem z Bolesławca <3



Dzisiaj byczy post, z podwójnym przepisem! Pierwszy z nich to dyniolada, która wciąż trzyma się konwencji eko-posta. Co to? Mus owocowo-dyniowy. Bosko nada się do piernika, naleśnika... no. Dzisiaj zaprezentuję go właśnie z piernikiem. Kolor nie wyszedł najlepszy, ponieważ nie ogarnęłam, że cytrynę należy wycisnąć zanim zaczniemy gotować dynię. Pamiętajcie o tym myku :)
Warto mieć w swojej spiżarni domowej roboty musy, powidła i inne przetwory. Nie zawierają konserwantów, a często możemy uzyskać takie połączenia smaków, jakich nie znajdziemy w żadnym sklepie. Trochę pracy, ale zimą docenia się to poświęcenie i cząstkę lata zamkniętą w słoiku. 
Pestki z dyni proponuję powybierać i wysuszyć na gazecie. Będziecie mieli co podjadać ;)


Dyniolada

przepis na ok. 6 słoików 300ml

Składniki:

1 dynia (3-4kg)
3 jabłka,
4 gruszki (mniejsze, lub 3 duże),
2 dojrzałe banany,
sok z 1 cytryny,
2 łyżeczki cukru waniliowego,
cynamon, imbir, kardamon, goździki - wg uznania.

Wykonanie:

Dynię wydrąż z miąszu, obierz i pokrój w kostkę (najlepiej pokroić ją na mniejsze kawałki i wtedy obierać). Wrzuć dynię do garnka, dodaj sok z cytryny, i duś aż będzie miękka (ok. 15min). Następnie dodaj owoce pokrojone w kostkę i przyprawy. Co jakiś czas mieszaj, rozdrabniaj zawartość garnka tłuczkiem do ziemniaków. Po ok. pół godziny odkryj garnek. Pozwól wyparować zbędnej ilości soku, nadal rozdrabniaj wszystko tłuczkiem do uzyskania jednolitego musu. Możesz też po podduszeniu zmiksować owoce blenderem, a następnie z powrotem przelać je do garnka. Gotuj (smaż) wszystko, aż zniknie zbędna ilość soku. Przełóż gorący mus do wyparzonych słoików, zakręć je i odwróć do góry dnem pozostawiając na kilka godzin, aby się zawekowały.



Przepis na piernik może być Wam znany z diety Dukana. Jednak zmieniłam go trochę, bo co to za piernik bez kakao i miodu?! U mnie nie przejdzie. Nie wyszedł słodki, ale nie o to chodziło. Polecam smarować go musem owocowym, dżemorem, możecie też poukładać na nim świeże owoce. Dzisiaj wieczorem spróbuję wersji z szynką i żurawiną, też może być ciekawie :P Ciasto wyszło mokre, puszyste i mięciutkie. Nie urosło za dużo, piekłam je w niedużej keksówce. Po przejrzeniu zdjęć na kilku blogach stwierdzam, że znacznie lepiej prezentuje się w takiej właśnie formie, niż w prostokątnej blasze. 


piernik z dynioladą posypany gorzką czekoladą

Piernik już-nie-Dukana


Składniki:

8 łyżek otrębów owsianych,
4 łyżki otrębów pszennych,
2 łyżki mleka w proszku,
6 łyżek serka naturalnego (takiego, jak opisywałam tutaj lub homogenizowanego),
3 całe jajka i 3 białka,
2 łyżki kakao,
3 łyżki miodu,
przyprawy korzenne (u mnie jak zwykle: cynamon, imbir, kardamon, goździki),
szczypta chilli obowiązkowo ;)


Wykonanie:

Ubij mikserem jajka na piankę, stopniowo dodawaj serka, później miodu. Następnie dodaj przyprawy, na samym końcu suche składniki, ciągle miksując. Ciasto zostaw na 10-15min. Wymieszaj je lub "zmiksuj" mikserem jeszcze raz i wylej do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia. Piecz 30-40 min w temp. 180 stopni. 

Do garów! :)



Zbawczy omlet

0 komentarze

Jutro niedziela! Wszyscy będą się byczyć w domach, postanowiłam więc wrzucić śniadaniowy post, który posłużył mi za dzisiejszy obiad. :)

Taka sytuacja. (uwaga, mam dziś Tryb Ironiczny :D)
Wracam do domu po zakupach, a tu mama Monika krząta się po MOJEJ kuchni szykując obiad. Zaglądam po kolei do każdego garnka, a tam: 
ziemnioki,
mizeria na słodko,
jajka sadzone smażone na głębokim oleju.
AMOK!
Zważając na mój ostatni tryb "żywię się zdrowo", "będę piękna", "modlę się do Ewy Chodakowskiej"... popadłam w amok! Co zrobić, co zjeść, jak żyć?! Musiałam coś szybko wymyśleć. Znając mnie, jakbym czegoś nie przyrządziła w ciągu następnych 15min to zjadłabym ten obiad. 
Ciekawe co by na to powiedziała Ewa?!

Z mego amoku powstały omlety, ale trochę inne :) Robią się ekspresowo!

P.S. Wybaczcie mi dzisiejszego posta, dzisiaj jestem w dziwnym nastroju. Jutro lub w poniedziałek dodam coś specjalnego ;) 

Wyczekujcie! <3






Otrębowe omlety na słono


przepis na 6 małych omlecików

Składniki:

2 jajka,
50g otrębów owsianych,
1/3 czerwonej papryki,
1 pieczarka,
szczypiorek,
2 plasterki wędliny (opcjonalnie),
bazylia,
sól,
odrobina oliwy (do smażenia).

Wykonanie:

Ubij białka na sztywno. Następnie dodaj żółtka, zmiksuj na jednolitą masę. Dosyp otręby, wymieszaj składniki łyżką. Dodaj pokrojone dodatki i przyprawy, wymieszaj. Nałóż masę na rozgrzaną patelnię (ok. 2 łyżki masy - 1 omlet). Smaż, aż się mocno zarumienią.

Miłego weekendu! ;)


Makarą

0 komentarze


We all live in a yellow submarine,
yellow submarine,
yellow submarine.

Dzisiejsze głosowanie na fejsbuniu wygrała sałatka :D


Tradycyjnie już, mój przepis został wymyślony na totalnym spontanie, czyli nawijając przez telefon w godzinach pracy :P Żółta sałatka. W ogóle nie ogarnęłam jakoś, że biorę do niej prawie same żółte składniki! Stąd moja ekscytacja żółtością (bardzo nie chciałam pisać żółcią xD) oraz piosenka początkowa. Sałatka miała być, z resztą jak zwykle, dietetyczna... coś mi nie wyszło. Chyba zostanę grubasem do końca moich dni </3

A jak już jesteśmy przy grubasach to Tato Wojtek niedługo będzie miał urodziny. Robimy mu z Mamą Moniką szalone party (nawet 2 edycje!) i zastanawiamy się, co by tu pysznego ugotować? Macie jakieś swoje sprawdzone "imprezowe" przepisy? 
Chętnie przygarnę również pomysł na jakiegoś psikusa. Nie mogę pozwolić, by 40-tka Taty Wojtka była szara i nudna! :P

Po tych szalonych party będę miała zapas przepisów na miesiąc! :D Żadna rodzinna impreza nie obejdzie się jednak bez tradycyjnych potraw takich jak np. sałatka jarzynowa. Każda gospodyni ma swój zestaw Must Cook, którym raczy swoich gości na każdej imprezie. Ja jeszcze takiego nie mam aleeeee... może chcielibyście takiego "tradycyjnego posta" z przepisami mojej mamy? :D 





Żółta sałatka z makaronem


Składniki:

200g makaronu pełnoziarnistego "świderki"
2 piersi z kurczaka (opcjonalnie tuńczyk),
1 puszka ananasa,
1 puszka kukurydzy konserwowej,
1 kostka sera feta(250g),
pesto,
czosnek,
czarny pieprz,
zioła prowansalskie.

Wykonanie:

Makaron ugotuj. Piersi posól, oprósz ziołami prowansalskimi i upiecz (180 stopni, ok. 30-40min). Fetę i kurczaka pokrój w kostkę, plastry ananasa na 8 części. Dodaj pozostałe składniki, przypraw do smaku (ja użyłam +/- 2 łyżek pesto, bo uwielbiam ;))

Omniomniom :D



Skośny obiad

4 komentarze

Padam na nos! Za mną pierwszy zjazd w nowym roku akademickim. Odwykłam od siedzenia "w szkole" tyle czasu. I odwykłam od myślenia (o ile kiedykolwiek stosowałam takie praktyki) :D  Zawsze zajęcia motywowały mnie do działania i dawały kopa na następne 2 tygodnie. Myśl, kombinuj, szukaj nowych rozwiązań... pewnie odbije się to też na moim blogasku :P Przynajmniej mam taką nadzieję, bo specjalność branding w końcu zobowiązuje :P
Jeśli macie jakieś sugestie odnośnie porządku, wyglądu, postów... piszcie! :)

W zeszłym tygodniu zaszalałam, zrobiłam sobie, jak ja to mówię, pełny obiad - mięsko + ryż + surówka. Jakoś tak mnie naszło, zachciało mi się czegoś chińsko-podobnego. Coś jak te kurczaczki w restauracji WOK, w 3-miseczkowych zestawach :P Nie mam pojęcia jak oni robią te słodko-ostre sosy, ale są fenomenalne! Mój kurczak wyszedł oczywiście zupełnie inaczej, ale też całkiem pysznie. Nie ma sosiku, bo marynata cała mi wyparowała, ale za to obiad możecie zjeść zarówno na ciepło, jak i na zimno. Osobiście zabrałam go sobie do pracy. A co do ryżu - idealnie pasuje do niego surówka Mamy Moniki z surowej kapusty :D Ukradłam przepis i zaprezentuję go Wam! 

Zanim surówkowy przepis, chciałabym Wam przedstawić kolejną mieszankę przypraw z mojej magicznej szafeczki. To przyprawa do sałatek, która ożywi każdą surówkę. Do sałatek używam jej rzadko, bo jeśli robię to z jakimś "sosem z koncepcją" :D No, chyba, że się spieszę... wtedy taka mieszanka jest na wagę złota. Zachęcam Was do komponowania własnych mieszanek i chwalenia się nimi :) To bardzo ułatwia życie, gdy się spieszymy, albo zwyczajnie nam się nie chce. Poza tym, czadowo wygląda w słoiczku :P
Skład przyprawy do sałatek: cebula, papryka, czosnek, bazylia, pieprz czarny, koper ogrodowy, lubczyk, cząber, rozmaryn, natka pietruszki, kardamon, pieprz cytrynowy, kurkuma.




Surówka ze świeżej kapusty przepisu Mamy Moniki


Skład:

1/4 główki białej kapusty,
3 większe marchewki,
2 łyżki majonezu,
1 łyżka jogurtu naturalnego,
przyprawa do sałatek - do smaku (zamiennie możecie też dodać: sól, pieprz, czosnek, papryka słodka, rozmaryn, bazylia, suszona natka pietruszki)

Wykonanie:

Pokrój warzywa, dodaj jogurt, majonez, przyprawy i dokładnie wymieszaj. (... nie wierzę, że jest ktoś komu instrukcja wykonania się przyda, ale tak dla porządku :D)


P.S. Ciężko mi opisać na ile porcji wystarczy wam surówka i kurczak, ale myślę, że wiecie ile mięska jesteście w stanie wciągnąć :)




Kurczak słodko-ostry z miodem i orzechami nerkowca


Dodatkowo: 1 woreczek brązowego ryżu ugotowanego bez soli.

Skład:

1 pierś z kurczaka,
50g orzechów nerkowca (nie są tanie, ale możecie je zastąpić np. niesolonymi orzechami ziemnymi)
2 łyżki miodu,
2 łyżki oliwy,
sok wyciśnięty z połowy cytryny,
papryka pepperoni (1 papryczka lub 1/4 łyżeczki),
1 łyżeczka słodkiej papryki,
1/4 łyżeczki soli,
szczypta czarnego pieprzu,
ząbek czosnku.

Wykonanie:

Pierś pokrój na paski grubości ok. 1,5cm. Z przypraw, miodu, oliwy i soku z cytryny zrób marynatę. Wymieszaj ją z kurczakiem i orzechami, odstaw na godzinę. Rozgrzej patelnię, wylej na nią pół szklanki wody, a następnie wysyp kurczaka z orzechami i resztą marynaty. Smaż (a raczej gotuj) mięso na wolnym ogniu, aż przestanie być surowe. Następnie podnieś temperaturę, aby odparować płyn, podsmaż kurczaka i orzechy, aż wszystko się zarumieni.

Gotowe! :)




Ciacho "na winie"

2 komentarze

Przepraszam Was najmocniej za opóźnienie, ale moje zapominalstwo chyba nie zna granic :D Jak nie wzięłam ze sobą internetu, to zapomniałam karty pamięci ze zdjęciami... blablabla. Niedługo głowy zapomnę!

Ale już jest, jedno z pierwszych ciast, jakie zrobiłam <3 Skubaniec!

W zeszłym tygodniu moi rodzice pojechali na weekend na grzyby. Wolna chata = babski wieczór :) Postanowiłyśmy otworzyć sezon jesienny grzanym winem ze śliwkami i pomarańczą. Wino pychota, ale nie wiem jak Wy - ja nie przepadam za owocami z wina. Jakoś tak mnie nie przekonują. Pati niestety ma tylko 7 żołądków, więc również nie dała rady ich skonsumować. I wtedy wpadła na pomysł (tak, Pati, nie ja :D), żebym upiekła ciasto z tymi owocami. Sceptycznie, ale podjęłam wyzwanie. 

Jak już wiecie jestem leniem do potęgi, więc poszukałam w myślach najszybszego przepisu. Oczywiście do śliwek najlepiej podpasował mi legendarny skubaniec :) Prosty, szybki i zawsze wychodzi. W mojej rodzinie to chyba najczęściej pieczone ciacho zaraz po szarlotce. Pasuje do niego praktycznie każdy owoc. Wiśnie, porzeczki, śliweczki... mniam! Ale powiem Wam, że te owoce z wina rozwaliły system :D

A co do samego grzanego wina to chciałabym Wam zaproponować niezawodną mieszankę przypraw. Nie podam Wam niestety ilości, ponieważ każdy z nas lubi co innego i warto po prostu dodawać przyprawy "do smaku" :) 

  • goździki,
  • cynamon,
  • imbir,
  • chilli,
  • kardamon,
  • miód,
  • cytryna,
  • owoce: śliwki/pomarańcze/mandarynki/jabłka.




Skubaniec z owocami z grzanego wina

Składniki:

2 szkl. cukru,
450g mąki,
łyżeczka proszku do pieczenia,
2 łyżki kakao,
kostka margaryny,
5 jajek,
1 łyżka jogurtu naturalnego,
owoce z grzanego wina (tu: 15 śliwek i 1 pomarańcza).

Wykonanie:

Oddziel żółtka od białek. Z 1 szkl. cukru, mąki, proszku do pieczenia, żółtek i jogurtu zagnieć ciasto. Przedziel je na 2 równe części. Jedną część zetrzyj na tartce tak, aby na blasze powstał spód ciasta. Lekko "uklep" wiórki z ciasta, aby pozbyć się wolnych przestrzeni. Następnie poukłądaj na spodzie owoce.
Drugą część ciasta podziel na dwie części. Jedną z nich zagnieć jeszcze raz z 2 łyżkami kakao. Jasną część zetrzyj na tartce bezpośrednio na owoce. Następnie Ubij pianę z białek i 1 szkl. cukru, rozprowadź na cieście. Na końcu rozdrobnij ciemną część ciasta na pianie. Piecz w 180 stopniach przez 45min góra-dół, a następnie przez 45min podpiekaj sam dół. 

Smacznego :)



 
  • Wykipiał mi makaron © 2012 | Designed by Rumah Dijual, in collaboration with Web Hosting , Blogger Templates and WP Themes